Budowlani gangsterzy cz. 3
„Wyjście za próg domu to duże niebezpieczeństwo” (Władca Pierścieni, Tom I), a co dopiero praca w branży budowlanej. Niestety codzienność (zapewne w każdej) branży wygląda tak, że podając rękę lub nawet odbierając telefon nie wiesz z kim masz do czynienia, więc – pomimo uprzejmości – powinniśmy podchodzić do każdej osoby z daleko posuniętą ostrożnością – mówiąc bardzo, bardzo subtelnie.
Zapewne już wszyscy zapomnieli – bo ja na pewno – więc dla porządku zaznaczam, tak jak w poprzednim wpisie, że wszelkie imiona i nazwiska oraz inne nazwy zostały zmienione, a wszelka zbieżność jest absolutnie przypadkowa.
Pewna znana mi pani architekt miała różne „ciekawe” zdarzenia, które ją spotkały przy okazji pracy nad „mega” ambitnym tematem adaptacji tzw. projektu gotowego domu jednorodzinnego. Przy tym projekcie najpierw inwestor robił pod górkę, a później kierownik budowy pokazał co potrafi lub raczej – niestety – nie potrafi.
Pokaz możliwości inwestora poznaliście już w poprzednich dwóch częściach (Budowlani gangsterzy cz. I i Budowlani gangsterzy cz. II) i mogliście się zorientować, że nie był to człowiek, któremu moglibyście powierzyć paczkę fajek. Później okazało się, że współpracujący z nim kierownik budowy nie jest wart powierzenia nawet niedopałków po fajkach z tej paczki. Ale do rzeczy.
Podczas prac adaptacyjnych tzw. projektu gotowego należało zaprojektować nowe posadowienie dostosowane do lokalnych warunków gruntowych. Projektant architektury działając wspólnie i w porozumieniu z konstruktorem ustalili na podstawie przygotowanej dokumentacji geotechnicznej, że warstwy nośne leżą dość głęboko i można zapomnieć o wizji inwestora, ze posadowi obiekt na płycie. Po prostu poprzedni właściciel działki wysypał na jej powierzchni hasie, szkło i byle co, co w konsekwencji doprowadziło do sytuacji, że warstwy nośne „uciekły” w głąb ziemi.
Nie w smak było to inwestorowi i jak się okazało kierownikowi budowy. Kierownik budowy – niejaki Stefan Wrzątek – współpracujący z firmą budowlaną wykonującą posadowienia na tzw. ciepłych płytach. Stąd — jak już się pewnie domyślacie — posadowienie dostosowane do warunków lokalnych z uwzględnieniem poziomu warstw nośnych zirytowało inwestora, bo spodziewał się tańszego posadowienia na płycie, a tu klops. Trzeba było posadowić obiekt na ławach z klasycznym rozwiązaniem podłogi na gruncie.
Z takim rozwiązaniem projekt został złożony do właściwego organu administracji architektoniczno-budowlanej. Inwestor z „bulem” (pozdro dla byłego primus inter pares) serca przyjął to do wiadomości i wydawało się, że po uzyskaniu prawomocnej decyzji o pozwoleniu na budowę sprawa jest zamknięta dla projektanta. Otóż nic bardziej mylnego. #IYKWIM
Pewnego dnia tuż po uzyskaniu prawomocnej decyzji o pozwoleniu na budowę w pracowni pewnej pani architekt, pojawił się kierownik budowy. Człowiek sprawiał wrażenie niezwykle zajętego i trudno się temu dziwić w naszych realiach. Ford Ka jakim zajechał był pełen dokumentacji z obiektów, które kiero obsługiwał w całej południowej Polsce.
Gość (spodziewany, bo umówiony), owijał w bawełnę jak tylko mógł, ale musiał dobrnąć do punktu, w którym musiał wyjawić swoje intencje. Otóż panu kierownikowi budowy zamarzyło, że projektant przerobi posadowienie wg jego dokładnych wytycznych, a zmierzały one do pomysłu inwestora, czyli płytkiego posadowienia na płycie. Pan kierownik budowy został oświecony, że sam może przeprojektować posadowienie, jeśli tak bardzo na tym zależy jemu i inwestorowi.
Tu pojawił się cwaniacki uśmieszek i informacja, że on nie projektuje.
Pani architekt działająca adaptująca tzw. projekt gotowy, w porozumieniu z projektantem konstrukcji adaptującym konstrukcję do warunków lokalnych, uświadomili panu kierownikowi budowy, że może zapomnieć o przeprojektowaniu zaproponowanego przez nich. posadowienia, które jest zgodne .
Tzw. kierownik budowy wrócił do inwestora z kwitkiem. Można było tylko domyślać się, że delikwent jednak coś sam pozmieniał w projekcie lub zlecił zmiany komuś, ale z racji bliskości budowy w stosunku do pracowni młodej pani architekt okazało się, że…
wykonano posadowienie na płycie z pogwałceniem adaptacji tzw. projektu gotowego. #BOOM
Można było to zaobserwować, ponieważ budowa była bardzo dobrze widoczna z drogi dojazdowej do posesji pani architekt adaptującej tzw. projekt gotowy.
Rola kierownika budowy, w świetle obowiązujących przepisów – nie jest zajęciem, które można zaliczyć do lekkich. Oprócz przygotowania planu BIOZ (Art. 21a PrBud) kierownik budowy ma bardzo ważne i konkretnie opisane obowiązki w Art. 22 PrBud. Są to m. in. prowadzenie dokumentacji budowy, zapewnienie geodezyjnego wytyczenia obiektu oraz zorganizowanie budowy i kierowanie budową obiektu budowlanego w sposób zgodny z projektem lub pozwoleniem na budowę, przepisami, w tym techniczno-budowlanymi, oraz przepisami BHP, wstrzymanie robót budowlanych w razie stwierdzenia zagrożenia, zgłaszanie inwestorowi do sprawdzenia lub odbioru wykonanych robót ulegających zakryciu bądź zanikających oraz zapewnienie dokonania wymaganych przepisami lub ustalonych w umowie prób i sprawdzeń instalacji, urządzeń technicznych i przewodów kominowych przed zgłoszeniem obiektu budowlanego do odbioru, przygotowanie dokumentacji powykonawczej obiektu budowlanego, zgłoszenie obiektu budowlanego do odbioru odpowiednim wpisem do dziennika budowy, itd.
Trudno mi jednak zrozumieć postawę, gdzie gwałci się fizykę, matematykę, materiałoznawstwo i całą inżynierię, która jest odpowiedzią na konkretne problemy. To jawne sprzeniewierzenie się zasadom etyki inżynierów budownictwa. Taka postawa rodzi niewygodne pytania i jeszcze bardziej niewygodne odpowiedzi.
Jeśli, ze względów ekonomicznych, tacy ludzie jak przedstawiony wyżej egzemplarz sami tworzą bardzo poważne problemy zamiast je rozwiązywać, to w jakim świetle stawia to resztę inżynierów, w tym również architektów?
Budynek stoi – jeszcze. Pojawiły się na nim rysy, ale trudno jednoznacznie stwierdzić, bez rzetelnej ekspertyzy technicznej na ile groźne są owe pęknięcia. Jedną z możliwych przyczyn ich pojawienia się może być źle wykonane posadowienie.
Trudno powiedzieć jak sprawa się potoczy dalej. Czas i fizyka na to odpowiedzą. Jeśli coś nowego pojawi się w tej sprawie, to z pewnością poinformujemy o tym.
P.L.
P.S. Tradycyjnie zapraszamy do klikania w linki, jeśli chcesz poszerzyć swój zasób informacji.