Czytając naszego blogaska regularnie – co nie jest trudne, bo ilością wpisów nie grzeszymy – mogliście podejrzewać, że obserwujemy różne zachowania i działania, których czasem (niestety) jesteśmy sprawcami lub uczestnikami i które chluby nie przynoszą ani nam, ani też innym projektantom w branży. Wielu z nas musi czasem stanąć w prawdzie i przyznać się do mało chwalebnych prac w swoim życiu. Jednym z takich zadań w życiu zawodowym jest… adaptowanie typówek, czyli tzw. projektów gotowych. Wielu z nas nie jest wstyd biorąc taką robotę, a ja nie zamierzam oceniać, ani też osądzać, bo sam nie jestem w tym względzie czysty. Przychodzi jednak dzień kolejnej jakiejś „ambitnej” adaptacji i projektantowi robi się na tyle niedobrze, że autentycznie zbiera się na wymioty.
Dlaczego?
Tag Archives: projekt typowy
Budowlani gangsterzy cz. 2
„Pozytywne historie to chodzą w „Vivie” i innych kolorowych magazynach.” Zdanie pochodzi z wywiadu jakiego udzielił Pan Filip Springer dla Wirtualnej Polski i zdanie to powinno być mottem cyklu, który rozpoczęliśmy… jakiś czas temu.
Parafrazując sentencję z pierwszej polskiej encyklopedii w naszym fachu można powiedzieć: dom jaki jest każdy widzi i zanim powstanie potrzebny jest projekt, czy się to komuś podoba czy nie. Wykonać go można w różnych technologiach. Spektrum tych technologii jest dość szerokie, acz skończone. Przyjmując zlecenie adaptacji projektu typowego warto zagłębić się w zagadnienia technologii, bo przez przypadek można się nieźle przejechać. Ktoś ponosi koszt takiej przejażdżki, a jej cena może być bardzo wysoka.
Dla porządku zaznaczam, tak jak w poprzednim wpisie, że wszelkie imiona i nazwiska oraz inne nazwy zostały zmienione, a wszelka zbieżność jest absolutnie przypadkowa.
Budowlani gangsterzy cz. 1
Nie dawno pewna znana mi Młoda Pani Architekt opowiedziała mi niezłą przygodę, którą można zaklasyfikować do kategorii horroru lub koszmaru sennego. Niech pierwsza części historii będzie przestrogą przed niebezpiecznymi ludźmi działającymi w branży budowlanej. A każda następna część niech będzie zapisem tego, co dobrze się skończyło. Niestety nie zawsze tak jest.
Dla porządku zaznaczam już na początku, że wszelkie imiona i nazwiska zostały zmienione, a wszelka zbieżność jest absolutnie przypadkowa.